Dziennik







Dzień 2: Zielina -> Nasiedle

Obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Wszyscy domownicy i Kvarcu siedzieli już w kuchni, przygotowując śniadanko. Plan o wyruszeniu w drogę jak najwcześniej oczywiście legł w gruzach, tym bardziej, gdy dotarło do nas, że jechać na wyprawę życia bez aparatu do cykania zdjęć trochę głupio. Pożyczyliśmy więc auto od teściowej Benego i pojechaliśmy na zakupy do Krapkowic. W ten sposób, nasze "jak najwcześniej" wypadło o godzinie 15stej. Jechało się całkiem przyjemnie. Na początku trochę kropił deszcz, ale nie tak, by przeszkadzać w jeździe, później było już tylko słonecznie. Po drodze pokręciliśmy się chwilę po Głubczycach w poszukiwaniu kantoru.

Około 19stej zaczęliśmy szukać miejsca na rozbicie namiotów. Nie było to takie proste, bo wszędzie dookoła znajdowaliśmy obsiane pola i ani kawałka wolnej ziemi czy lasu. A przecież nie będziemy rozbijać się komuś w pszenicy. Po przejechaniu kilku kilometrów udało się znaleźć ciekawe miejsce: z jednej strony ściana drzew, z drugiej ściana z betonu, dookoła pola. Fajne, tylko pełne ślimaków. Zaczęliśmy już rozładowywać rowery, kiedy Marcin wpadł jeszce na pomysł, żeby zadzwonić do kumpla ze studiów, który mieszka gdzieś w okolicy. Telefon jednak nie przebiegł po myśli Marcina, bo kolega odmówił udzielenia ogrodu. To nic, mamy przecież miejsce, zostajemy. Po chwili dzwoni kolega:
- Halo? A kto to mówi, bo nie poznałem po głosie.
- No Kvarcu, z akademika.
- Aaaa. To przyjeżdżajce!

I tak znowu ruszyliśmy w drogę. Po drodzę mijaliśmy słynną miejscowość o osobliwej nazwie Wódka.

Po około godzinie od telefonu byliśmy u Arka i Agnieszki. Ogród super, dużo miejsca na namioty, ale oczywiście gospodarze nie pozwolili nam spać na dworze :) W zamian dostaliśmy po pokoju na osobę. Znany ze swojej olbrzymiej gościnności Arek przygotował dla nas wyżerkę i piwko, a potem zadzwonił po jeszcze jednego kumpla ze studiów, który mieszka w okolicy. W ten sposób dostaliśmy zaproszenie na kawę na następny dzień. Wieczór minął bardzo miło, a ja zdobyłan nowego przyjaciela:

Przejechany dystans: 62km (98km ogółem)






Copyright © 2017 Rowerem na Korsykę. All rights reserved.